YayBlogger.com
BLOGGER TEMPLATES

wtorek, 30 kwietnia 2013

something new

Witajcie. Znowu miałyśmy malutką przerwę,ale już nadrabiam zaległości. Co u mnie? Wyjątkowo odpowiem,że nie po staremu, gdyż z niewiadomych dla mnie przyczyn sporo się ostatnio zmieniło. Ja wewnętrznie też mam jakieś takie wrażenie,że coś się rozwija albo gaśnie, nie wiem. Próbuję rzeczy, o których niektórzy by mnie być może nie podejrzewali, o których nawet JA sama bym wcześniej nie pomyślała. Cóż,cel uświęca środki,a teraz jestem jeszcze bardziej pewna niektórych z moich wyborów. Musiałam sobie w końcu zdać sprawę z tego,że nie mogę siedzieć z założonymi rękami i czekać,aż wszystko czego chce samo do mnie przyjdzie- nie. W życiu na prawdę nie ma nic za darmo i bynajmniej nie mówię tu o kwestiach materialnych( dobra, w jakimś stopniu też). Przekonuję się o tym dosyć często i może stąd te zmiany. Nie można się ich bać, bo bardzo często są nieuniknione. Potrzebne lub nie, korzystne albo i szkodliwe,ale towarzyszą każdemu z nas. W każdym bądź razie zaparłam się w moim dążeniu do chudości, kupiłam sobie nawet dzisiaj Sudafed- mam nadzieję,że pomoże i opiszę Wam co tam,jak tam i czy warto :). Poza tym ostatnio jakoś weszłam na wagę i zobaczyłam piękne, kształtne 50 kg! okej z odsetkami jakimiś,ale moje szczęście i zdziwienie było ogromne. Niby zakładałam sobie,że ten blog ma mi pomóc dojść właśnie do tych 50 kg. (jak go zakładałam ważyłam chyba 53(?)),ale nie potrafiłabym tak nagle Was zostawić i sama się zmienić- co to to nie! Dalej będę gubić kilogramy, bo w tym nie mam limitu i wyznaczę sobie nowy cel. Póki co jestem dosyć z siebie dumna, Wy z siebie też bądźcie bo to w dużym stopniu dzięki Wam miałam motywację :* Zmieniałam również moje postrzeganie SGD. Jak? A no mam owszem ramy kaloryczne,ale dlaczego mam je w ten sposób przestrzegać? Wiem,że nie mogę tego przekraczać,ale gdy czasem zdarzy mi się zjeść więcej, to wtedy na drugi dzień jem duuużo mniej. Poza tym sporo ruchu i ćwiczeń:) może teraz bilansik:
*poniedziałek śniadanie: kanapki (1,5 kromki)z chlebem sitkowym + jakimś serkiem (nie pamiętam) [? kcal], obiad: sałatka z Maca [10 kcal], kostka gorzkiej czekolady [max. 60 kcal], kolacja: bułka maślana [max.300 kcal], troszkę musli [ok.200 kcal], razem: no pewnie coś koło 700 kcal. Spaliłam na tańcach i spacerze obstawiam około połowy przyswojonych, a granica na ten dzień wynosiła 400 kcal,więc wydaje mi się,że nawet za bardzo nie przekroczyłam ;)
*wtorek (dzisiejszy dzień) śniadanie: nic, obiad: warzywa z patelni max. [100 kcal], herbatniki [max.200 kcal], kostka czekolady [max.60 kcal]. i tyle na dziś, bynajmniej tyle planuję :) granica to 300 kcal, ale dzisiaj w sumie spaliłam co nieco na spacerze i wieczorkiem biegam oraz ćwiczę, także też bez problemu :)
Jak widzicie pilnuję się i to dosyć rygorystycznie bynajmniej tak mi się wydaje, próbuję nowych rzeczy bo w sumie nie ma co kurczowo trzymać się starych przyzwyczajeń. Trzeba się dopasować, trzeba coś zmienić i próbować nowości, nawet jeśli ma to być kosztem czegoś innego. Trudno, we only live once.
Dodam tylko,że ostatnio z przyjaciółką założyłam sobie tumblr'a : tututu także możecie się o mnie dowiedzieć więcej (co lubię i co we mnie gdzieś tam siedzi). Nie sugerujcie się tym,że prowadzą to dwie osoby, bo mamy podobny gust :> jeśli macie swoje to podawajcie, reblogujcie czy co się na tym robi, bo jeszcze do końca tego nie ogarnęłam :D Udanej majówki!
xoxo
M.


3 komentarze :

  1. Wszystko cudnie, ale Sudafedu nie bierz więcej niż potrzebujesz. To uzależnia no i wyniszcza wątrobę na dłuższą metę. Pozdrawiam i życzę powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo ! Osiągnęłaś swój cel <3
    Aż miło się czyta ;)
    Powodzenia, trzymaj się chudo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Gratuluję dojścia do celu! Pragnę też poinformować Cię iż zostałaś nominowana u mnie na blogu do The Versatile Blogger Award ;)

    OdpowiedzUsuń