YayBlogger.com
BLOGGER TEMPLATES

czwartek, 13 czerwca 2013

win

Wygrałam! Czuję,że jestem ponad to- ponad ograniczających mnie rodziców, szafek pełnych słodyczy. O co chodzi? Mianowicie już od półtorej tygodnia nie jadłam nic czekoladowego ;) tak sobie założyłam,że skoro muszę jeść przy mamie to muszę ograniczyć coś innego. Na samym początku było ciężko- tyle słodkości, czekoladek itp. ale zacisnęłam zęby i tak jakoś sobie trwam w tym postanowieniu do dziś. Waga mi się odwdzięcza, ważę znowu 49! :) Jedyne co mnie troszkę martwi to to, że ważę się codziennie rano. Nie wiem dlaczego tak, ale no jakoś muszę po prostu, nigdy jednak nie wychodzę poza magiczną granicę 50 kg. Uff. Trudno mi ćwiczyć bo rodzicom to nie pasuje. Kurczę mamy takie beznadziejne stosunki,że po prostu szkoda mówić, ale no ja nie mogę się poddać. Będę dalej iść swoją drogą, dopóki nie dojdę do celu. Niech na razie nim będzie 47 kilo. Skoro udało mi się zejść i powiedzmy utrzymać 50 kg to dalej nie dam rady? No pewnie ,że dam. Każda z nas może, mamy w sobie tyle siły i motywacji,że nikt nie jest w stanie nam tego zabrać. Poza tym marzenia. Spełniają się, więc dlaczego by nie zamarzyć sobie bycia perfekcyjną?:) Od poniedziałku (tego tygodnia) jadłospis wyglądał mniej więcej tak: śniadanie: kawa+Sudafed, obiad: ryż z truskawkami, kolacja: truskawki. Mówię, mniej więcej bo w poniedziałek zjadłam całą paczkę musli (399kcal), ale potem miałam tańce+wieczorne ćwiczenia także w miarę się to zredukowało. No także wydaje mi się,że w porządku, w końcu truskawki to owoce. Myślałam czy by nie wrócić do SGD,ale w zasadzie sama sobie ustanawiam dietę i max. ilość kalorii więc chyba na razie zostawię to tak jak jest. Zaczynam znowu mieć napady. Wczoraj jak zrobiłam jakąś bitą śmietanę (co prawda light bo dodawało się tylko wodę i tą saszetkę) to po zjedzeniu połowy miski poczułam,że przesadziłam. Jak zjadłam 3 michałki też tak było..Dlatego muszę ograniczać słodycze-proste. Dzisiaj idę do psychologa, bo mama stwierdziła,że to już jest chore. Może ja po prostu tego nie widzę, ale mój każdy dzień to liczenie kalorii i głodzenie się- no taka prawda, taka codzienność. Ciekawe co mądrego mi powiedzą... Miałam wstawić wyniki krwi,ale nie wiem gdzie są, więc jak je znajdę to opublikuję. Jeśli ich nie poprawię do końca wakacji to prawdopodobnie czeka mnie przymusowe leczenie na oddziale uzależnień. Awesome.
trzymajcie się chuuudo
tumblr ;3
xoxo
chudsza jak ostatnio
M.

14 komentarzy :

  1. Moją magiczną liczbą której nie mogę przekroczyć też jest 50 kg! Pięknie Ci idzie, kilogramy lecą w dół! Ile masz wzrostu?

    http://marrrciapp.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. boże ile bym dała by tyle ważyć - zazdroszczę ;) , moi rodzice także uważają że moje ćwiczenia i wg odchudzanie to zbytnia przesada ale na szczęście nie wpadli jeszcze na pomysł z psychologiem :) Życzę powodzenia i mam nadzieję że wyniki krwi sie poprawią :))

    OdpowiedzUsuń
  3. kurczę gratuluję! ale jesteś dzielna ;3 mam nadzieję, że ja też kiedyś taka będę :)
    w wolnej chwili zapraszam do mnie c;

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje! :)
    Czytając Twojego bloga bardzo się motywuję do dalszego odchudzania, dziękuje. :)
    Trzymaj się chudo. }i{

    OdpowiedzUsuń
  5. czy ten sudafed faktycznie pomaga?

    OdpowiedzUsuń
  6. Brawo!
    Jesteś wielką motywacją, trzymaj się chudo :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej kochana - jak poszedł pierwszy dzień Giovanni's 30? :) Dzisiaj na Skinnywhsiper pierwszy post z relacją, dzień drugi (500 kcal), a potem lecimy "na ostro". Mam nadzieję, że dajesz radę i nie zrezygnowałaś, w końcu w grupie raźniej. Daj znać jeśli możesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. staram się, ale chyba mam za dużą kontrolę w domu:(

      Usuń